O kostiumach kąpielowych, najmodniejszych w tym sezonie krojach i zasadach dobierania ich do sylwetki była już mowa w poprzednich tygodniach. Myślę jednak, że w temacie idealnego wyglądu na plaży wiadomości nigdy dość. Nieprawdaż, drogie panie? Dziś, w ramach uzupełnienia, kolejny wątek wakacyjny. Ty razem w wersji bardzo dynamicznej, bo w postaci starcia: kostium kąpielowy jednoczęściowy kontra strój dwuczęściowy.
Jest normą, że dyskusje na temat strojów kąpielowych toczą się już od wczesnej wiosny i w kolorowych czasopismach dla pań, i na kobiecych portalach, i na forach internetowych czy blogach. Nie może to jednak dziwić. Zanim zdecydujemy się na kupno trzeba przecież wiedzieć, co jest modne, co, gdzie i za ile można kupić, wreszcie, co wybrać, by poprawić a nie pogorszyć naszą sylwetkę. Zatem, jak już wspominałam, takich konstruktywnych rozmów nigdy dość.
Że są one bezproduktywne i o tej porze przedwczesne? Myślę, że nie. Sama jestem tego najlepszym przykładem. Odkąd trzy tygodnie temu wraz ze znajomymi zdecydowałam się na lipcowy wyjazd do Łeby, nieustannie przeglądam jakieś stronki ze strojami kąpielowymi i zastanawiam się, w którym z nich wyglądałabym jak bogini seksu. I choć materiałów przejrzałam już naprawdę sporo cały czas na nowo staję wobec pytania: jedno- czy dwuczęściówka?
Zacznijmy od stroju kąpielowego jednoczęściowego i jego zalet. Kostium jednoczęściowy to przede wszystkim doskonała propozycja dla pań, które mają kompleksy na punkcie swojego brzucha. Powodów takiego stanu rzeczy może być wiele – rozstępy, cellulit, brak jędrności, wreszcie zbyt duże „oponki miłości”. Decydując się na jednoczęściówkę możemy zapomnieć o tych kłopotach, bo elastyczny, kryjący materiał nie tylko zasłoni wszelkie niedoskonałości skóry na brzuszku, ale też wymodeluje sylwetkę. Po ten model kostiumu powinny sięgnąć również osoby, dla których priorytetem jest wygoda. W sportowych, jednoczęściowych strojach spokojnie można uprawiać wszelkie plażowe sporty bez obawy, że coś nam spadnie, coś którędyś ucieknie. A komfort to na plaży zaleta trudna do przecenienia. Nie ma bowiem nic gorszego jak kobieta, która nieustannie poprawia swoje wpijające się w pośladki majteczki i całą swoją energie skupia na podtrzymywaniu żyjących swoim własnym życiem miseczek stanika.
Strój dwuczęściowy zalet ma nie mniej. Po pierwsze zwrócić tu trzeba uwagę na ogromną różnorodność fasonów i dodatków. Oczywiście, jednoczęściówkę też można modyfikować i urozmaicać niemniej jednak jej dwuskładnikowy konkurent ma znacznie większe pole możliwości i chętnie z owych możliwości korzysta. Mamy tu zatem miseczki usztywniane, półusztywniane, miękkie i push up’y, staniki klasyczne, typu bandaż czy przypominające top, z ramiączkami, bez ramiączek i wiązane na szyi, majteczki wiązane z boku, niskie i zabudowane, figi, stringi i szorty. Kostium dwuczęściowy to także raj dla miłośniczek opalania. W żadnej, nawet najbardziej wykrojonej jednoczęściówce nie przybrązowimy tak ładnie naszego ciałka jak w bikini. Dla wielu pań to podstawa – opalić się na urlopie na piękną, mleczną czekoladkę.
Kostium dwuczęściowy to także dobra propozycja dla drobnych kobiet z niewielkim biustem. Fikuśny stanik i majtki dodadzą bowiem swej właścicielce kobiecości, a jeśli jeszcze wybierzemy odpowiedni model, np. taki z dużą ilością falbanek, wizualnie powiększymy nasze piersi. Na koniec, choć to odczucie dość subiektywne, muszę przyznać, że kostiumy dwuczęściowe dużo skuteczniej zatrzymują na sobie męski wzrok. Płaski, opalony, mokry od wody brzuch, ładnie uniesione piersi i bardzo skąpe majteczki nie mogą na plaży pozostać przecież niezauważone.
Cała ta tabela zysków i strat to oczywiście tylko przykładowy scenariusz, który spokojnie można by jeszcze długo i długo uzupełniać. I z pewnością będę to robić, bo jak rzekłam – wiadomości w imię dążenie do ideału nigdy dość.